+4
grequ 23 grudnia 2017 15:09
Po krótce opiszę mój listopadowy wyjazd na Maltę (12-14 listopada)

Plan był prosty: przylot w niedzielę wieczorem, poniedziałek na rowerze i powrót we wtorek rano.

Szczerze mówiąc kupując bilet słyszałem, że pogoda na Malcie w połowie listopada zaczyna się robić deszczowa, stwierdziłem że równie dobrze może być deszcz w październiku jak będę miał wystarczająco pecha, a jako, że do tej pory jakoś zwykle miałem szczęście do pogody na wyjazdach (i oby tak było dalej!) to ryzyk-fizyk.

Na początku zakładałem, że teoretycznie mogę przespać się gdzieś na plaży, jednak coraz to bardziej aktualne prognozy uświadomiły mi że to nie będzie dobry pomysł :D
W tygodniu przed wyjazdem prognoza pogody się popsuła i na prognozie były codziennie burze. W dzień wylotu poprawiła się, chociaż mimo wszystko miały być burze. Jako, że leciałem na jeden dzień, a preferuję przemieszczanie się na rowerze aniżeli autobusem (mimo wszystko całkiem tanim) to nie miałem planu B. Liczyłem na łut szczęścia. Wydaje mi się że dość wiarygodna pogoda jest na stronie http://www.maltaweather.com/

Przechodząc do wyjazdu:
Przyleciałem w niedzielę ok. 17, ogarnąłem na szybko lotnisko i stwierdziłem, że na hali 'otwartej' nie ma za bardzo miejsc do spania poza costa coffe, więc pozostało albo właśnie u nich na fotelu albo próbować przejść za bramki bezpieczeństwa które nie wiadomo czy są otwarte w nocy (?).


Autobusy na lotnisko są oznaczone literą X, jeździ ich 6. Jako, że chciałem zobaczyć stolicę to wsiadłem do X4 i skierowałem się do Valetty. Koszt autobusu to 1.5 EUR za 2 godziny z dowolną ilością przesiadek, nie ma problemu z kupnem u kierowcy.



Przyjeżdżam do stolicy i pierwsze co robię to przebieram spodnie na krótkie, bo pomimo że już wieczór to temperatura to nadal ok. 20 stopni. Niebo cały czas błyska, ale poza kilkoma kroplami nic więcej nie spadło. Zabudowa robi wrażenie, wszystkie budynki są jednolitego koloru. Życie za bardzo nie tętni, mówią że to najcichsza stolica Europy. Trafiam na piękny ogród 'Lower Barakka Gardens'.

Po około dwóch godzinach kieruję się z buta do Sliemy - mojego hostelu. Widać coraz więcej lokali i imprez przy promenadzie w tym miasteczku. W sumie pieszo przeszedłem około 10 km.

Jeśli chodzi o ceny - najwięcej hosteli jest właśnie w Sliemie, oprócz tego jeszcze mignęły mi jakieś w Bugibbie i w Birgu. Ceny to około 50 złotych za noc.
Nie mogłem się zdecydować pomiędzy Inhawi Butique Hostel, Egali Hostel, a Hostel Jones ponieważ wszystkie wyglądały zachęcająco i kosztowały mniej więcej tyle samo. Ostatecznie wybrałem ostatni. Był bardzo przyjemny, ładnie urządzony, kilka tarasów, kuchnia, salon. Trafiłem do sali wieloosobowej z ludźmi którzy spędzali wieczór poza hostelem, także byłem jedyny w pokoju przez cały wieczór, za to pierwszy rano go opuściłem podczas gdy inni spali.




Wstaję trochę za późno - brak motywacji widząc że wszyscy w moim pokoju smacznie śpią. Kieruję się ok. 3 km do wypożyczalni rowerów w San Gwann. Trochę formalności, chwilę zajęło aż przygotują rower, do tego miły pan z wypożyczalni mówi trochę po polsku, więc do tego doszły jakieś rozmowy. To wszystko opóźniło mój wyjazd do 10:30.


Wyszedłem na ulicę i naprawdę stałem chyba z minutę i analizowałem którędy mam wyjechać by nie jechać pod prąd :D Nie miałem jeszcze doświadczenia z jazdy w ruchu lewostronnym, a pod sklepem była dodatkowa ulica wzdłuż budynków, najwyraźniej trzeba było zrobić kółko by odpowiednio wyjechać.



W końcu ląduje na drodze i kieruję się w stronę Gozo. W międzyczasie uświadamiam sobie, że Malta jednak jest trochę górzysta, pogoda jest niepewna a co najgorsze ciemno robi się o 17. Szybkie połączenie tych faktów skutkuje wybiciem z głowy jazdy na tą wyspę.



Za pierwszy cel obieram miasto Bugibbe, a tam Cafe Del Mar Malta czyli taki klub z pięknym basenem, który chciałem zobaczyć od kiedy przeczytałem inną relację z Malty na F4F.





Następnie kieruję się przez miasto Mellieħa,



Paradise Bay Beach



Għadira Bay.



Popeye Village



Golden Bay Beach



...oraz Għajn Tuffieħa Bay - moim okiem najładniejsza zatoka z wszytskich na wyspie (ale wszystkich nie widziałem)




następnie Ġnejna Bay Beach



Po zobaczeniu zaplanowanych plaży wracam już do Mdiny zobaczyć piękną starówkę miasta. Na terenie starego miasta obowiązuje zakaz jazdy rowerem, a samochody jeżdżą.. dlatego też się nie przejmuję. Co ciekawe na wyspie widziałem może jednego innego kolarza, raczej kolarstwo nie jest tam popularne.





Właśnie zaraz po wyjechaniu z Mdiny zaczyna się totalna ulewa. Stwierdzam, że dalsza jazda nie ma większego sensu, bo jestem totalnie przemoczony. Ponadto okazuje się, że rozładowała mi się lampka przednia, więc dalsza jazda i tak byłaby niebezpieczna po ciemku.

W związku z powyższym oddaje rower około 17:30. Kieruję się do Lidla, kupuję duuużo bułek, piwo, przebieram co się da na cywilne rzeczy (razem z butami - na rower wziąłem wpinane z metalowymi blokami)(dlatego też mój plecak był raczej większy niż mniejszy)



Idę w stronę hostelu licząc że mnie nie wygonią, na szczęście mogłem się tam całkowicie przebrać i chwilę posiedzieć w salonie.

Koło 20 wychodzę jeszcze na miasto - do St Julians - imprezowej stolicy wyspy. Jest poza sezonem, a oprócz tego środek tygodnia więc jednak nie jest aż taka imprezowa :D. Ostatnie chwile spędzam leżąc na plaży i w McDonaldzie.



Wsiadam w ostatni autobus X1 na lotnisko, który prawie pusty dowozi mnie -chwilę przed północą -na lotnisko.Tym razem prawie od razu zauważam 'strefę bistro' na poziomie -1. Jak się okazuje jest tam bardzo fajna ławeczka do spania. Teraz najgorsze - była to moja pierwsza noc na lotnisku, także nie miałem wyrobionych nawyków - zapomniałem nastawić budzik.. na szczęście budzę się pół godziny przed zamknięciem bramek. Nie brałem pod uwagę że będzie mi się ąz tak dobrze spało :D (Wylot był o 8:45)

W dzień wylotu jest totalnie brzydka pogoda, około 13 stopni i deszcz.. jednak miałem szczęscie!




podsumowując:
218 zł - ryanair z krakowa (zdarzały się tańsze wizzairy z katowic, ale do katowic też trzeba dojechać, wyjątkowo byłem na tyle napalony na Maltę, że zdecydowałem się tyle dać.
44.50zł nocleg
12.90 zł - 2 x autobus
35 zł - jedzenie + piwka
107.50zł wypozyczenie roweru (stosunkowo dużo, biorąc pod uwagę że jeździłem tylko 7 godzin)
3.62 zł - polisa (OC za 200 000zł - najważniejsze na rowerze) + jakieś tam medyczne (ale miałem też EKUZ)
W SUMIE 417 zł

Dodaj Komentarz